09.08.2021
Kiedy Hugelitod wrócił do korytarza, promień latarki padł na kolejną komnatę z łukowatym wejściem. Znajdowała się jakieś sześć metrów od pierwszej, a symbol nad bramą wejściową przypominał kształtem oko bez źrenicy. Puste oko, pomyślał Hugelitod, a może ślepe oko.
Jego ciało wciąż było jeszcze oszołomione doświadczeniem z komnaty ucha, zastanawiał się więc czy ciało i umysł są w stanie przyjąć więcej bodźców natury eterycznej, lecz jego ciekawość dogadała się z nogami, i koniec końców zdał sobie sprawę, że właśnie wchodzi do komnaty pustego oka.
Po wejściu do środka, zauważył, że komnata ta ma inny kształt niż poprzednia i jest znacznie większa. Miała ona kształt prostokąta, a na jej środku stał wysoki, stosunkowo wąski monolit wykonany z miedzi, lub jakiegoś metalu o złotawej barwie. A może to było złoto?
W pobliżu szczytu monolitu znajdował się czarny kształt, mniej więcej taki sam jak puste oko nad wejściem, tylko większy. Monolit miał co najmniej trzy metry wysokości, metr szerokości, i tak na oko jakieś dwadzieścia pięć centymetrów grubości.
Był przytwierdzony do kamiennej jakby pikowanej podłogi za pomocą podstawy z półprzezroczystych kamieni szlachetnych, połączonych w misterną mozaikę. Po jednej stronie miał wygrawerowane kształty geometryczne w postaci czterech połączonych ze sobą siedmioramiennych gwiazd, gdzie jedna widniała na górze, dwie po środku, i jedna na dole.