Tekst polski
Siddhartha usiadł pod wielkim drzewem, takim jak to.
Odnalazł Drogę Środka i przywrócił zdrowie ciału.
I wtedy zjawiło się pięć dziewcząt.
Wyglądały całkiem niewinnie, w istocie były córkami Mary, pana ciemności.
Były duchami Dumy, Chciwości, Strachu, Ignorancji i Pożądania.
Mara je wysłał, aby zwiodły Siddharthę z drogi poszukiwań.
Mara próbował skusić Siddharthę w bardzo przebiegły sposób, nadając pokusom życia najprostsze formy.
Lecz on spoglądał poza formę, poza to co widziały jego oczy.
I Mara wpadł w furię.
Zdawało się, że Mara uległ, lecz on nie poddał się.
Zaatakował znowu.
- Ty, który chodzisz, gdzie nikt inny nie śmie, będziesz moim Bogiem?
- Architekcie, wreszcie cię spotkałem. Nie odbudujesz swojego domu.
- Ja jestem twoim domem, mieszkasz we mnie.
- O, panie mojego Ego, jesteś tylko złudzeniem. Nie istniejesz. Ziemia jest mi świadkiem.
Siddhartha wygrał bitwę z armią demonów siłą miłości i wielkiego współodczuwania.
Osiągnął wielki spokój, nie poddawał się emocjom.
Sięgnął poza siebie, był poza radością czy bólem, wolny od osądzania.
Mógł pamiętać, że był wcześniej dziewczynką, delfinem, drzewem, małpką.
Pamiętał swoje pierwsze narodziny i miliony po nich.
Mógł spojrzeć poza wszechświat.
Zobaczył ostateczną rzeczywistość rzeczy.
Pojął, że każda chwila jest skutkiem wywołanym przez przyczynę.
Wiedział, że nie ma wybawienia bez współodczuwania dla innych istot.
Od tej chwili Siddhartha nazwany został Buddą. Przebudzonym.