Każde ludzkie życie zespolone jest z Nawigatorem Całości. Pełni on rolę mądrości centralnej. To on nakierowuje instrument ludzki do postrzegania egzystencji fragmentarycznej jako korytarza prowadzącego do całości i jedności. Nawigator Całości ponad wszystko inne dąży do uzyskania perspektywy całości, pomimo tego, że często jest z tego kursu znoszony przez energie struktury, biegunowość, czas linearny oraz separatystyczne kultury dominujące na Terze-Ziemii. Nawigator Całości jest sercem świadomości istoty i doskonale wie o istnieniu sekretnego korzenia, mimo że korzeń ten może się wydawać nieuchwytnym dla ludzkich zmysłów. Owa wiedza o współpołączeniu całości życia jest znamiennym czynnikiem umieszczającym rozwój duchowy na priorytetowej pozycji w życiu danej jednostki.
Fragment eseju filozoficznego Komory 12 – Nawigator Całości
WingMakers
Piętnastka przeglądał raporty dostarczone trzy godziny wcześniej na jego biurko przez Li-Ching i Evansa. Biuro oświetlało przyćmione światło oraz dało się wyczuć nastrój wyciszenia. Obecni byli tylko on i Li-Ching.
Zdjął okulary i potarł powieki. „Wiesz, co mnie dręczy w tej sprawie?” Powiedział, trzymając w ręku raport.
„Tak,” odparła. „Z uwagi na swoje własne dobro, masz zbyt miękkie serce.”
„Być może. Albo ty masz zbyt twarde,” odpowiedział szeptem Piętnastka.
„Octavio, mogę cię zapewnić, że zarówno Evans jak i ja jesteśmy przekonani, że jest to właściwa decyzja. Nie pałamy chęcią odebrania życia dwojgu młodym ludziom, ale te dzieciaki stanowią potencjalny punkt destabilizujący, a w świetle naszego odkrycia ETC, sądzimy iż rozwiązanie to jest jedynie przejawem roztropności. Stawka teraz jest zbyt wielka.”
„Nie musisz mi prawić kazań,” powiedział Piętnastka. „Wiem jak poważna jest sytuacja.” Zamknął raport, spojrzał na swoje dłonie spoczywające na blacie, po czym głęboko westchnął z rezygnacją. „Może macie rację i powinniśmy wyeliminować grożące nam ryzyko, ale z drugiej strony Stevans i tak już zaalarmował NSA. Jeśli te dzieciaki będą martwe, McGavin założy najgorszy wariant.”
„Nawet jakby, to co?” odparła Li-Ching. „Nie będzie w stanie niczego udowodnić.”
„A jakie my mamy dowody na to, że te dzieciaki stanowią ryzyko?” zapytał Piętnastka z irytacją w głosie. „Nie wynikają one jasno z waszego raportu.”
„Po pierwsze, Stevens kryje tożsamość studentów. Nie powiedział NSA w jaki sposób zdobył artefakt. Wiemy jednak, że studenci dowiedzieli się o wizycie Stevensa w NSA. Nie jesteśmy pewni czy znają oni szczegóły rozmowy Stevensa z NSA, ale przypuszczamy, że coś im powiedział.”
„I dlatego powinniśmy ich zabić? zapytał Piętnastka.
„Jeśli Stevens chce utrzymywać anonimowość tych dzieciaków przed NSA, to znaczy, że kryje ich z jakiegoś powodu. Octavio, stanowią oni po prostu niedokończoną sprawę, która może nas później zgubić. Lepiej upewnić się, że nie będziemy mieli do czynienia z tego typu zagrożeniem.”
„Oboje jesteście o tym silnie przekonani?”
„Tak,” odparła bez wahania.
Patrzył prosto w Li-Ching, jego oczy intensywnie analizowały jej twarz. „Jeśli nic nie zrobimy, to jak nam to zaszkodzi?”
„Co jeśli dzieciaki pójdą do NSA, za namową Stevensa i pokażą im gdzie znaleźli artefakt? Czy nie uważasz, że McGavin rozsiałby wówczas wokół miejsca ETC swoje grupy zwiadowcze? Jest to ryzyko, którego nie powinniśmy podejmować. Jedyne o czym na razie McGavin wie to, że wysłaliśmy kilka zespołów zwiadowczych do Nowego Meksyku. Nie wie jednak gdzie dokładnie. Jesteśmy pewni, że kiedy nasze zespoły lądowały, satelity NSA znajdowały się poza ich zasięgiem.”
Li-Ching dostosowała odpowiednio ton głosu. „Jeśli dopracujemy obecną sytuację, będziemy mogli być pewni, że miejsce odkrycia pozostanie naszym sekretem.”
Piętnastka westchnął z rezygnacją. „W porządku, ale nie chcę więcej słyszeć o tej sprawie, chyba że pojawiłyby się problemy. Rozumiemy się?”
„Zrozumiano.”
Zaświeciła się trzecia dioda na telefonie Piętnastki. „Wiesz kto dzwoni,” odezwał się Piętnastka z obawą w głosie, po czym przełączył w tryb głośnomówiący. „Tak?”
„Witaj Octavio,” przywitał się McGavin. „Tak właśnie myślałem, że będziesz jeszcze w swoim biurze.”
„Jak wiesz, praktycznie rzecz biorąc to tutaj mieszkam–”
„Rozmawiasz ze mną w trybie głośnomówiącym, czy mam rację?”
„Owszem.”
„Jesteś sam?” zapytał McGavin, zdradzając podejrzenie w głosie.
„Potrzebuję jedynie mieć wolne ręce, tak aby móc zaparzyć herbatę.”
„Gdzie jest moje nagranie z RePlay? Spodziewałem się go wczoraj.”
„Oh, nie wiedziałem o czasie dostarczenia, o którym mówisz.”
„Chcę po prostu nagranie. Kiedy je dostarczysz?”
„Jutro.”
„Jutro, ale kiedy?”
„Jutro popołudniu.”
„Zadbaj o to. Chcę je przejrzeć tak szybko jak to możliwe. Rozumiemy się?”
„Coś jeszcze?”
„Nie, to wszystko.”
„Przy okazji,” dodał Piętnastka „kiedy rozmawiałeś z tym profesorem... nazywał się bodajże Stevens... o artefakcie, który znalazł to czy mówił coś o miejscu gdzie go znalazł lub jak do niego trafił?”
„A nie wiesz tego?”
„Nie.”
„Według tego, co mówi profesor, otrzymał go od anonimowego źródła.”
„Przesyłką pocztową?”
„Nie, sądzę, że dostarczył go kurier,” odpowiedział McGavin. „A dlaczego pytasz?”
„Jedna z naszych teorii, nad którą obecnie pracujemy, mówi że obiekt ten jest urządzeniem naprowadzającym. Byłoby pomocnym dowiedzieć się gdzie go znaleziono. Można by wtedy zweryfikować jego użyteczność.”
„Rozumiem, gdy to anonimowe źródło ponownie da znać, profesorek ma się z nami skontaktować. Dowiemy się wtedy wszystkiego, co zdołamy.”
„Dzięki.”
„Jeśli już przy tym jesteśmy,” kontynuował McGavin, „czy są jakieś postępy w sondowaniu tej przeklętej rzeczy?”
„Nie, ale wciąż próbujemy.”
„To dobrze. Muszę już kończyć,” powiedział McGavin. „Czekam na nagrania z RePlay. Aha i pamiętaj, że od jutra zaczyna pracę Donavin. Mniemam, że będziecie dla niego uprzejmi–”
„Oczywiście. Jak najbardziej.”
„To dobrze. Jak tam twoja herbata?”
„Słucham?”
„Herbata,” powtórzył McGavin. „Mówiłeś wcześniej, że parzysz sobie herbatę–”
„Ma się dobrze. Nie będę cię dłużej trzymał Darius, wiem że się śpieszysz. Miłego weekendu.”
„Dzięki. Nawzajem.”
Piętnastka zaczekał na sygnał zakończenia połączenia, zanim wyłączył tryb głośnomówiący. „Co na to powiesz?”
„Zwykły dureń,” odparła Li-Ching. „To jedyne co mogę o nim powiedzieć używając miękkich określeń.”
„Właściwie to miałem na myśli jego historię o anonimowym źródle.”
„Potwierdza to, że Stevens kryje studentów.”
„Owszem,” zgodził się Piętnastka, „ale świadczy to również o tym, że profesor przedstawił dwie różne wersje. Nam powiedział, że to studenci są źródłem odkrycia. Natomiast McGavinowi, że artefakt pochodzi od anonimowego źródła.”
„Czyli testuje McGavina, czy nabierze się na alternatywną wersję zdarzeń,” zauważyła Li-Ching. „Jeśli McGavin zaakceptowałby jego alternatywną wersję zdarzeń, to tym samym potwierdziłby, że my: ludzie, którzy zabrali artefakt, nie należeliśmy do NSA, a jedynie się pod nie podszyliśmy.”
„Dokładnie,” zgodził się Piętnastka.
„Sprytny facet,” stwierdziła Li-Ching. „Jednak cały ten tok rozumowania zakłada, że McGavin mówi nam prawdę. Nie jest to, więc zbyt pewne.”
„Być może,” odparł Piętnastka. „Ale jednego jestem pewien, musimy coś zrobić w sprawie tych dwóch studentów.” Podniósł raport leżący na biurku i otworzył na stronie czwartej. „Dlaczego nie wykonano na nich restrukturyzacji pamięci, gdy znaleźliśmy artefakt?”
„Przecież wiesz dlaczego,” odparła cicho Li-Ching. „Nie sądziliśmy, aby ta rzecz była czymś więcej niż odizolowanym artefaktem; ze sporym prawdopodobieństwem mogła być mistyfikacją. Nie uważaliśmy, aby w tym przypadku potrzeba było ekstremalnych środków bezpieczeństwa. Poza tym nasza dokumentacja tuszująca funkcjonowała przez dziewięćdziesiąt osiem procent czasu.”
„Piętnastka przejrzał raz jeszcze raport, po czym przewrócił na ostatnią stronę i złożył swój podpis. „Użyjcie drugiego scenariusza. Powiadomcie Bransona i utrzymujcie tę informację poza RV. Nie chcę, aby Samanta się o tym dowiedziała.”
„Rozumiem,” powiedziała Li-Ching. „Możemy zacząć masaż pleców?”
„Muszę wykonać kilka telefonów i zajrzeć do projektu Kod Frensela zanim będę wolny. Tak czy owak, dzięki.”
„Coś nie tak? zapytała Li-Ching, pokazując swój niepokój na twarzy.
„Bywają dni, kiedy myślę, że nasze cele tak silnie kolidują z moralnością iż każdy atom w moim ciele dostaje wstrząsu po tym zderzeniu. Dzisiaj jest jeden z takich dni.”
Piętnastka wstał od biurka. „Myślę, że napiję się teraz herbaty. Niechby to szlak McGavina.”
Li-Ching opuściła jego biuro w mocno zredukowanym stanie zadowolenia. Była rad iż udało jej się przekonać Piętnastkę w sprawie studentów, ale jednocześnie niepokoił ją jego brak entuzjazmu. Oczy Piętnastki wyglądały na bardzo zmęczone, a nastrój wydawał się niezwykle poważny. Myślała o tym czy nie zostać, ale Piętnastka niemalże wyprosił ją ze swojego biura, dając do zrozumienia, że wszystko gra. Idąc wzdłuż korytarza zastanawiała ją tylko jedna rzecz: dlaczego jego oczy błyszczały tak jasno w przyćmionym świetle biura.
* * * *
„Słyszałam, że nie przydzielono mnie do zespołu wykopaliskowego,” oświadczyła Emily, zdradzając lekkie oburzenie w głosie.
Neruda spojrzał na nią znad sterty dokumentów. Wyglądał na zmęczonego. Było jeszcze zbyt wcześnie, przynajmniej jak dla niego, stąd czekał aż zacznie działać kofeina. „Przepraszam, ale uważałem, że twoja praca będzie bardziej wykorzystana tu na miejscu niż w terenie,” odparł.
„A co ważniejszego mam tutaj do roboty?” zapytała Emily.
„Mamy mnóstwo nowych danych wygenerowanych w czasie testów dysku optycznego. Myślałem, że ty i Andrews powinniście zostać na miejscu i skoncentrować się na nich.”
„A Samanta i Collin ruszają w teren?”
„Samanta tak, ale Collin zostaje na miejscu, głównie z tych samych powodów, co ty i Andrews.”
Emily starała się zachować spokój na wieść iż Samanta została przydzielona do zespołu wykopaliskowego. „Jak długo wam to zajmie?”
„Myślę, że na zabezpieczenie artefaktów i przygotowanie ich do transportu wystarczą dwa dni. Kilka dni później wyślemy ekipę restauracyjną i wykonamy fotografie malowideł ściennych w przeciągu tygodnia.”
„Będziesz przez ten cały czas w terenie?”
Neruda spojrzał na swój zegarek; był już spóźniony na spotkanie z Andrewsem. ZEMI zakończył serię testów i chciał jak najszybciej się z nimi zapoznać. „Nie, będę się przemieszczał w zależności od nowych informacji na temat dysku optycznego i tego czy uda nam się go otworzyć.”
„Jak myślisz? Jesteśmy w stanie go otworzyć?”
„Miałem się spotkać z Andrewsem,” Neruda spojrzał ponownie na zegarek, „jakieś dziesięć minut temu.”
„Czy masz coś przeciwko abym ci towarzyszyła?” zapytała.
„Skądże.”
Oboje skierowali się w kierunku windy prowadzącej do laboratorium, nonszalancko rozmawiając o przygotowaniach związanych z kolejną wyprawą. Emily zaoferowała pomoc ze swojej strony. Gdy dotarli do Laboratorium Analiz Komputerowych, Andrews przedzierał się przez stos wydruków komputerowych z wynikami testów przeprowadzonych nocą. „Wciąż nie widzę żadnego strumienia danych, który można by przetransmitować w jakikolwiek konwencjonalny sposób do dalszych analiz. Zamknęli to tak samo szczelnie jak tamto przeklęte urządzenie naprowadzające.”
„Informowałem Piętnastkę o 0900,” powiedział Neruda. „Mówisz, że nadal nic nie ruszyło z miejsca?”
„Cholera, kompletnie nic nie mogę ruszyć,” narzekał Andrews. „Przychodzę tutaj, co dwie godziny sprawdzać i porównywać dane z testów. Punkty dostępu do ścieżek indeksowych zaszyfrowane są w sposób, z jakim ZEMI nigdy wcześniej nie miał do czynienia. David zostawił mi informację dzisiaj o piatej rano, zaledwie pięć minut przed moim tutaj przyjściem.”
Andrews odwrócił się w kierunku ekranu, na którym zaczęła pojawiać się twarz Davida – operatora ZEMI – niczym fotografia w trakcie procesu przetwarzania. Wcisnął przycisk „Play” i twarz przeszła w płynne nagranie.
„Cześć Andrews. Zakończyłem właśnie testy, o które prosiłeś. Zajęło mi to trochę dłużej niż przewidywałem, głównie dlatego, że dysk pracuje w trybie opierania się odczytowi. Przynajmniej dla naszej technologii. Próbowałem wszystkiego z zakresu naszych specyfikacji technicznych i podanych przez ciebie parametrów, ale nic nie pomogło. Przykro mi.
„Spójrz na testy objęte cyklem dziesięciosekundowym. Odwołanie numer dziewiętnaście-zero-pięć wygląda ciekawie. Jako jedyne wyróżnia się przejawieniem jakiejkolwiek rezonacji z powierzchnią dysku. Średnicę lasera ustawiliśmy na 0,00475 centymetra, a kąt na 1.45%. Wszystkie pozostałe testy wykazały absolutny brak zgodności.
„Notabene, mówiąc o rezonacji, spójrz na wzrost tempa wibracyjnego. Skany molekularne wykazują przyrost prędkości o blisko 542% Dość niezwykła reakcja. Według ZEMI, laser wywołuje w jakiś sposób zmianę molekularną, lecz wszelkie tegoż pozostałości zanikają szybciej niż ZEMI jest w stanie wychwycić czynniki sprawcze.
„Jedyną sprawą, co do której mamy pewność to, że czas cyklu i kąt nie są zmiennymi wywołującymi to zjawisko. Kluczem wydaje się być średnica wiązki lasera penetrująca ścieżki indeksowe. Powiedziałbym, że sprawa tkwi w stopie, z którego wykonano sam dysk, a którego składu nawiasem mówiąc wciąż nie rozgryźliśmy. Obiekt ten jest nadzwyczaj wyczulony na skupioną energię świetlną i być może jest to celowe. Odpowiednio skupiona wiązka światła powoduje aktywację dysku na poziomie molekularnym.
„Jak dla nas, jest to jedyne interesujące spostrzeżenie poza faktem iż nie udało się zlokalizować żadnego punktu dostępu, poprzez który moglibyśmy odczytać dane.
„Jeśli średnica lasera stanowi kluczową zmienną wywołującą rezonację dysku, to rekomendujemy aby przetestować różne długości fali i intensywności wiązki z tą samą średnicą. Daj nam znać, jeśli chciałbyś przeprowadzić takie testy. Mamy nadzieję, że informacje te okażą się przydatnymi. Odezwę się około 1600. Jeśli będziesz chciał zgłosić kolejne testy, to rozpoczniemy je natychmiast po przyjściu. Na prośbę Whitakersa wyzerowałem harmonogram moich zadań celem skupienia się na dysku optycznym. Do usłyszenia.”
Andrews wcisnął przycisk Stop, przywracając ciemny obraz na ekranie informacyjnym. „Kocham jak mówi te swoje: „nas” i „my”. Cholernie dziwaczne jak się słyszy przywiązanie tych operatorów do ZEMI. Zastanawiam się czasem czy ta czwórka sprzecza się między sobą o to, kto ma bardziej zażyłe stosunki z pieprzonym komputerem.”
Neruda nie mógł powstrzymać się od śmiechu, zresztą na twarzy Emily również pojawił się uśmiech.
„Wykonałeś kolejne testy w zakresie rezonacji świetlnej dysku?” zapytał Neruda ciągle się jeszcze śmiejąc.
„Nie, myślisz że warto się na nich skupić?”
„Nie wiem, ale to wszystko, co na razie mamy.”
Emily usiadła obok Andrewsa, wzięła plik wydruków z danymi testów wykonanych nocą, po czym otwarła stronę z podsumowaniem. Wydawała się nie być zainteresowana rozmową Nerudy z Andrewsem.
„Problem tkwi w tym,” powiedział Andrews, „że nawet jeśli odpowiednio dobrana średnica lasera wywołuje rezonację w samym dysku, to jak to posuwa nas o choćby jeden cholerny mikron bliżej do uzyskania dostępu do danych zawartych na dysku?”
„Nie wiem,” odparł Neruda, „ale jak mówiłem wcześniej, być może nie jest to dysk danych tego typu, jaki kojarzy nam się z dyskami danych. Nie ograniczajmy się więc tylko do naszych definicji. Zbadajmy wszystko, co wygląda na nietypowe zachowując otwarty umysł na sposób funkcjonowania tej rzeczy. Nie zakładajmy, że będzie ona zachowywała się wedle naszych z góry wrobionych poglądów. Ok?”
„No dobra,” odparł Andrews.
Emily spojrzała znad pliku z testami. „Czy mogę coś zasugerować?”
„Oczywiście,” odpowiedział Neruda.
„Czy istnieje możliwość, że inny artefakt może mieć wpływ na uzyskanie dostępu do dysku?”
„Może tak być.”
„A zatem, czy nie byłoby sensownym wziąć pod uwagę, że jeden z pozostałych artefaktów może być kluczem... że wytwarza sygnaturę wiązki światła, która uaktywniłaby dysk?”
„Może być też tak,” wtrącił Andrews, „że pozostałe artefakty zawierają dane, a ta rzecz jest tylko cholernym zabieraczem czasu.”
„Niestety, nie dowiedziałem się zbyt wiele do złożenia sprawozdania Piętnastce,” narzekał Neruda. „Nieskończoność możliwości nie musi wiązać się z przeświadczeniem o klęsce... weź sobie do serca sugestie Davida.”
Neruda ponownie zwrócił się do Andrewsa. „Czy mógłbyś wprowadzić zmiany w kryteria i parametry testów zanim trafią do Davida?”
Andrews kiwnął potwierdzająco głową.
„Jedyną rzeczą, jaką chciałbym dodać do jego sugestii,” kontynuował Neruda, „jest to, że powinniśmy przetestować czy ZEMI jest w stanie dostroić się lub odstroić od rezonacji, gdy ta już będzie miała miejsce. Innymi słowy, czy ZEMI potrafi wpłynąć na samą rezonację i zmodyfikować ją niezależnie od lasera.”
„Niezły pomysł, szefie,” podsumował Andrews. „Gdyby się udało, moglibyśmy modyfikować rezonację i testować nieskończoną możliwość sekwencji aktywacyjnych i punktów dostępu – zakładając, że rezonacja jest tutaj kluczem.”
Neruda zamienił jeszcze kilka słów z Andrewsem i Emily, po czym opuścił ich, aby przygotować się do sprawozdania przed Piętnastką. Z jakiegoś powodu nie potrafił wnieść przełomu w testy, ale miał przeczucie iż odkrycie punktu dostępu jest kwestią jednego, może dwóch dni. Nie mógł on też oprzeć się przeczuciu, że na dysku znajduje się zawartość dalece odbiegająca od zwykłych danych.
* * * *
Robert nawet nie poczuł ukłucia, kiedy miniaturowa strzałka z środkiem usypiającym trafiła go w tył szyi. Natychmiast zapadł w sen, podobnie jak jego dziewczyna Linda, której rozpinana bluza opadła na boki odsłaniając biustonosz. Biało-czarny poblask z emitowanej w telewizorze Casablanki stanowił jedyne źródło światła w pomieszczeniu. Kilka pustych butelek po piwie stało na niewielkim stoliku tuż koło niemalże pustego półmiska popcornu.
Dwie ubrane na czarno postacie wyłoniły się z cienia za tapczanem, obie trzymały w ręku czarną torbę. Wyższa z postaci ułożyła dwa śpiące ciała przed drzwiami, kładąc je odpowiednio na podłodze. Studenci wyglądali jak aktorzy ustawiani na scenie zbrodni.
Ostrożnie usunięto strzałki z ich szyi. Jedna z postaci wyciągnęła z torby broń, po czym zamontowała na niej tłumik. Wycelowała w kierunku klatki piersiowej Roberta i oddała dwa strzały – jeden w serce, a drugi celowo poza ciało. To samo zrobiła z Lindą, tyle że pod innym kątem wystrzału. Sprawdzono ponownie ciała. Brak pulsu.
W przeciągu pięciu minut postacie ubrane na czarno szybko i cicho sprowadziły wnętrze apartamentu do stanu bałaganu. Książki i ubrania porozrzucano na podłodze, a na wierzch rozsypano ziemię z doniczki.
Jedna z postaci wyjęła czarną skórzaną sakiewkę z czterema szklanymi fiolkami, po czym umieściła ich zawartość w określonych miejscach apartamentu. Wykonano to w celu pozostawienia fałszywych śladów włosów, tkaniny, ziemi oraz tabaki do żucia.
Postacie wyłączyły telewizor i przeniosły go bliżej do pobliskiego okna. VCR była odłączona i ustawiona na przypadkowym narożniku telewizora, kable zaś zwisały na przedzie ekranu.
Niższa z postaci otwarła okno i umiejętnie wybiła szybę niemalże bez hałasu. W jednej z toreb umieszczono laptopa i trochę kosztowności, a następnie opuszczono ją na zewnątrz poprzez okno. Odłamki zbitej szyby poukładano niczym rozsypane puzzle na kremowym dywanie tuż poniżej okna.
Jedna z postaci wyszła na zewnątrz i zabrawszy torbę ze skradzionymi kosztownościami, ostrożnie ruszyła w kierunku zaparkowanego samochodu. Druga z postaci została na tyłach bacznie obserwując wszelki znaki aktywności w sąsiedztwie.
Postać na zewnątrz cicho wślizgnęła się do samochodu i usiadła za kierownicą. Zdjęła maskę z twarzy oraz kombinezon, przechodząc w niewyróżniający się niczym ubiór, który łagodził nieco stanowczy, wyciosany wyraz twarzy i krótko przycięte włosy w stylu wojskowym. Wyjąwszy niewielki komunikator z kieszeni, zapytał ściszonym głosem, „Teren czysty?”
„Wszystko w porządku z tej strony,” odpowiedział jego partner wychodząc przez okno, także ze ściszonym głosem.
„Masz dwadzieścia sekund,” powiedział kierowca. „Ruszaj!”
Ubrana na czarno postać umieściła dziwnie wyglądające pudełko na parapecie okna. Szybkim ruchem czterokrotnie wcisnęła niewielki, srebrny przycisk na obudowie.
Rozległ się dźwięk przypominający odgłos czterech głośnych strzałów z broni palnej, który słychać było w sąsiedztwie. Kilka sekund później postać skierowała się pośpiesznie do czekającego samochodu, który błyskawicznie odjechał z piskiem opon i unoszącymi się drobinami żwiru. W pobliskich budynkach zapaliły się światła, kiedy to ich mieszkańcy obudzeniu odgłosem strzałów spoglądali zza zasłon i żaluzji. Po niewielkim odcinku drogi zapaliły się światła samochodu, gdy tylko wjechał na autostradę i wmieszał się w gwiaździstą noc Albuquerque.
* * * *
Neruda delikatnie zapukał w zamknięte drzwi. Było dziesięć po dziewiątej. Miał już spóźnienie, ale raport sprawozdawczy zajął mu więcej czasu niż przypuszczał, głównie dlatego iż próbował sklecić jakieś sensowne hipotezy, które usatysfakcjonowałyby Piętnastkę.
Już we wczesnych latach pracy w ACIO, Neruda nauczył się, że nie popłaca niepełne przygotowanie się do prezentacji dla Piętnastki. Jeśli Dyrektor Wykonawczy ACIO wyczuł, że nieodpowiednie przygotowanie się stanowi sedno kiepskiej jakości prezentacji, to drążył temat nieustępliwie.
„Wejdź Jamisson,” odezwał się głos zza solidnych metalowych drzwi.
Neruda otworzył drzwi, lecz zatrzymał się tuż przed przekroczeniem progu. Zauważył, że w środku znajduje się jakaś nieznajoma osoba, tak więc wahał się czy powinien iść dalej. „Jeśli chcesz, mogę zaczekać na zewnątrz aż skończysz.”
„Daj spokój,” zawołał Piętnastka. „Chciałbym cię poznać z kimś, kto będzie z nami pracował przez najbliższy tydzień lub coś koło tego.” Kiwnął ręką do Nerudy aby wszedł do środka. „Donavinie McAlester, chciałbym tobie przedstawić naszego Starszego Analityka Projektów, Jamissona Nerudę.”
Po podaniu sobie nawzajem dłoni, Neruda zapytał, „Przepraszam, ale czy my się już skądś nie znamy?”
„Z tego, co sobie przypominam to nie,” odparł Donavin. „Ale moja pamięć do twarzy nie jest zbyt dobra. Pracowałeś może w przeszłości w Marynarce Wojennej lub NSA?”
„Nie, niestety nie. Po prostu twoja twarz wydaje mi się znajoma. A więc witaj w naszym małym laboratorium.”
„Jeszcze nie widziałem wszystkiego, ale 'małe' nie jest dokładnie słowem jakiego użyłbym do opisania tego miejsca,” uśmiechnął się rozbrajająco Donavin. „Do ostatniej środy nigdy nawet nie słyszałem o tym kompleksie. Teraz dopiero zaczynam rozumieć dlaczego.” Rozglądał się po biurze Piętnastki z wyraźnym podziwem w oczach.
Piętnastka przełknął ślinę. „Donavin jest tutaj jako attaché SPL – właściwie to jest tutaj aby nas szpiegować,” Piętnastka posłał dokuczliwy, lecz przyjacielski uśmiech.
Donavin spoglądał skrępowany na swoje buty. „To nie jest szpiegostwo. Jestem tutaj na kilka tygodni tylko po to, aby poobserwować i poczynić stosowne rekomendacje dla naszych organizacji odnośnie tego jak możemy lepiej współpracować i wzajemnie się komunikować.”
Neruda spojrzał pytająco na Piętnastkę. „Czy chciałbyś przełożyć nasze spotkanie na trochę później?”
„Nie,” odparł kiwając głową. „Li-Ching za kilka minut zabierze Donavina na małą wycieczkę po naszych sektorach. Chciałem abyście się poznali, ponieważ Donavin wyraził spore zainteresowanie projektem Starożytna Strzała. Jako, że sprawujesz pieczę nad projektem, będziesz się z nim kontaktował od czasu do czasu.”
Donavin podszedł do swojej aktówki i wyciągnął teczkę, z której wyjął jeden z dokumentów. „Właściwie to przygotowałem dla ciebie coś w rodzaju kwestionariusza,” podał kartkę Nerudzie. „To tylko kilka pytań odnośnie projektu i sposobu komunikacji z SPL jaki proponujesz przy pracy nad hipotezami, sprawozdaniami, planami modyfikacji i tym podobnymi. Będę naprawdę wdzięczny za twoją pomoc, jeśli mógłbyś zerknąć na te pytania i dostarczyć mi odpowiedzi w ciągu najbliższych kilku dni... powiedzmy w środę, jeśli nie koliduje to z twoim harmonogramem pracy.”
Gdy Donavin skończył, Neruda spojrzał znad kartki. Czoło Nerudy było zmarszczone, a oczy nieznacznie przymrużone. „Mógłbym to przełożyć na później? Ten tydzień mam naprawdę bardzo zajęty. A tak przy okazji, widzę tutaj dwadzieścia siedem pytań.” Zatrzymał się wymownie. „Nie nazwałbym tego kilkoma pytaniami.” Podniósł kartkę i się uśmiechnął.
„Touché”, odparł Donavin, odwzajemniając uśmiech.
„Jestem pewien, że Jamisson postara się to wypełnić,” odpowiedział Piętnastka. „Wszyscy będziemy się starać abyś czuł się tutaj komfortowo i gościnnie.”
„Do biura Piętnastki weszła Li-Ching, wnosząc do pomieszczenia nutę kolorystyki i ożywienia. Jej proste czarne włosy przyozdobione były charakterystycznym dla niej zestawem szpilek i wsuwek do włosów.
„Jesteś gotów na małą wycieczkę?”
„...pewnie,” powiedział Donavin, wyraźnie skrępowany jej uderzającym pięknem.
„Ok, więc chodźmy... oczywiście jeśli już tu skończyłeś,” powiedziała Li-Ching spoglądając na Piętnastkę celem potwierdzenia.
„Właśnie skończyliśmy,” potwierdził Piętnastka. „Zatem zobaczymy się później na lunchu. Życzę przyjemnego zwiedzania.”
„Miło mi było ciebie poznać,” dodał Neruda, gdy podawali sobie dłoń na pożegnanie.
„Nawzajem,” powiedział Donavin. „Żegnam na razie.”
Li-Ching wymownym gestem wskazała, aby szedł przodem, a sama spojrzała za siebie na Piętnastkę, pokazując rozgoryczenie na twarzy, podobne do dziecka zmuszonego do wyprowadzenia psa na spacer. Neruda zauważył, że drzwi zamknęły się trochę głośniej niż zwykle, lub być może była to kolejna oznaka niezadowolenia z faktu iż musi ona niańczyć szpiega SPL.
„Czysto,” powiedział Piętnastka siadając przy biurku. „Wszedł tu całkowicie czysty. Żadnych pluskw, ku mojemu zaskoczeniu.”
„A zatem jakie stanowisko obieramy, co do tego gościa w kwestii projektu Starożytna Strzała? Czy mam mu umożliwić dostęp do jakichkolwiek zasobów?”
„Właściwie to przydzielono mu już kod dostępu SL-Dwa. Udzielaj mu informacji stosownych do jego SL. Nie wie nic o projekcie Starożytna Strzała poza tym, że mamy artefakt, który przejęliśmy od profesora Stevensa.”
„Widziałeś ten kwestionariusz?”
Piętnastka uśmiechnął się. „Nie, ale najwyraźniej bierze on swoją pracę zbyt na poważnie.”
„Co z artefaktem?”
„Co masz na myśli?” zapytał Piętnastka.
„Jeśli w kwestii projektu Starożytna Strzała Donavin posiada jedynie wiedzę o istnieniu artefaktu, to właściwie nic nie mamy. Poza spaloną powłoką, artefakt przepadł, wyparował.”
„Przekazaliśmy mu dane zawierające zdjęcia 360° w trzech widmach światła,” powiedział Piętnastka. „A zatem wie jak artefakt wyglądał. Naszą przykrywką jest wersja mówiąca iż artefakt dokonał autodestrukcji podczas skanów UV i powłoka jest tym, co po nim zostało. Pokażemy mu powłokę i przekonamy, że artefakt oraz cały projekt dobiegł końca.”
„Nie uważasz, że McGavin rozpocznie własne dochodzenie?” zapytał Neruda. „To, co pozostało po artefakcie nie za bardzo przypomina pierwotne zdjęcia, które widział.”
„Oczywiście tak będzie,” skwitował Piętnastka. „Ale tak czy owak było to nieuniknione. Fakt, że artefakt uległ autodestrukcji jest nam idealnie na rękę. Jedynym niuansem, którego nie możemy kontrolować, to kwestia czy McGavin uwierzy w naszą wersję, czy raczej będzie podejrzewał, że zniszczyliśmy artefakt celowo.”
„A co z nagraniem RePlay?”
„Zostanie wysłane dziś popołudniu,” odparł Piętnastka.
„Donavin już je widział?”
„Nie. Myślę, że mógłbyś mu je jutro pokazać i przy okazji odpowiedzieć ustnie na jego mały kwestionariusz. Zaoszczędzi ci to czas potrzebny na pisanie oficjalnych odpowiedzi.”
„Ok, tak zrobię.”
„W porządku. Opowiedz mi teraz o naszym najnowszym niesfornym dziecku z M51.” Zapytał Piętnastka.
„Odkryliśmy sposób jak dostać się do struktury dysku na poziomie molekularnym, używając specyficznej średnicy wiązki lasera. Wywołaliśmy w ten sposób rezonację – o silnym stopniu nasilenia. Możliwe, że artefakty te zmieniają swoje kształty. Od strony molekularnej, substancja z której są wykonane ulega samo-rekonfiguracji po stymulowaniu jej specyficznymi częstotliwościami światła.”
Piętnastka oparł się w swoim fotelu i założył ręce za głowę. Spoglądał nieruchomo w kierunku sufitu, słuchając w skupieniu. „Jaka średnica wiązki wywołuje rezonację?”
„0,00475,” odpowiedział Neruda.
„A częstotliwość światła?”
„UV siedemset osiemdziesiąt cztery.”
„Zakładam, że przetestowaliście szerokie spektrum częstotliwości?”
„Wszystko to jest ujęte w parametrach testów na dzisiejsze popołudnie, gdy tylko wróci David,” odpowiedział Neruda.
„Myślisz, że obiekt ten może ulec przekształceniu w podobny sposób jak urządzenie naprowadzające?”
„Owszem, myślę że jest to wariant całkiem możliwy.”
„Powiedz Davidowi, aby nagrywał wszystkie testy – trzy częstotliwości, wielokrotne kąty... cholera, będzie potrzebował trochę pomocy. Niech Whitaker przydzieli mu zespół, który zacznie pracę jeszcze dzisiaj. Ok?”
„Przekażę mu.”
Piętnastka spojrzał na zegarek. „Będę teraz do południa w sunroomie z naszymi przyjaciółmi z Berne. Pomyślę jeszcze o możliwych wariantach testowania i znajdę cię w razie potrzeby, ale na razie muszę lecieć. Czy masz teraz jakąś pilną sprawę?”
Neruda podał Piętnastce plik dokumentów. „Tutaj znajduje się raport postępów w testach dysku optycznego, poza wiązką rezonacyjną, nic szczególnego. Załączyłem tu też listę członków zespołu wykopaliskowego, opis ich roli, strategię projektu oraz wstępną listę zaopatrzeniową. Możesz na to spojrzeć w wolnej chwili.”
„Dzięki,” powiedział Piętnastka. „Zrobię to później dzisiejszego popołudnia. Czy coś jeszcze?”
„Nie, to wszystko,” odparł Neruda.
Neruda marzył teraz, aby tak jak Piętnastka udać się do sunroomu. Ze wszystkich pomieszczeń w kompleksie zabudowań ACIO, sunroom było jego ulubionym miejscem. Znajdowały się w nim od podłogi po sufit okna w kształcie ośmiokątów, wysokie na dwa piętra. Wyglądał on trochę jak wieża kontrolna na lotnisku.
Prywatna winda, znajdująca się na obrzeżach biura Piętnastki, zabierała pasażerów bezpośrednio do sunroomu. Była to jedyna droga, aby się tam dostać.
„Życzę pomyślnego przebiegu spotkania,” powiedział Neruda.
„Dzięki, z pewnością tak będzie. Oni potrzebują nas bardziej niż my ich. To zawsze stawia w dogodnym położeniu. Wstąp później, jeśli będziesz miał wolną chwilę,” zaproponował Piętnastka. „Będę tam przynajmniej jakieś dwie godziny.”
„Ok. Dzięki.”
Piętnastka zwrócił się do swojego asystenta, który czuwał w recepcji naprzeciwko windy. „Gdy tylko się pojawią, wyślij naszych gości na górę. Jeśli spóźnią się więcej niż dziesięć minut, poinformuj ich, aby zaczekali w Sali Sygnataryjnej.”
„Rozumiem, sir,” odpowiedział asystent.
Otwarły się drzwi windy, po czym Piętnastka zniknął w jej ciemnym, palisandrowym wnętrzu. Neruda dobrze wiedział, że nie będzie miał czasu, aby dołączyć do Piętnastki. Wiedział też, że Piętnastka spotykał się z Nereus Syndicate, jedną z najpotężniejszych organizacji na planecie. Neruda opracował dla nich algorytmy szyfrujące, kiedy to zaczynał swoją pracę w ACIO. Znał ich dobrze i łatwo przyszło mu się pogodzić z faktem, że Piętnastka podejmie ich na samodzielnym spotkaniu.