Stapiając swoją własną wolę z wolą Pierwszego Źródła, dołączacie tym samym – poza świadomie rejestrowanym postrzeganiem – do tysięcy formatów osobowościowych wspierających Wielki Projekt. Decyzja ta uruchamia wspólną współpracę pomiędzy wszystkim czym jesteście, a perfekcyjnym torem rozwojowym dla tego wszystkiego co jest i co kiedykolwiek będzie. Zapewnia ona wyraźny pion dowodowy wskazujący na wasz cel, nawet jeszcze zanim zdołacie wypowiedzieć jakiekolwiek słowa lub poczuć emocję płynącą z waszego daru, a jedyną rzeczą do tego potrzebną jest przejawianie świadomego pragnienia, aby wola Pierwszego Źródła stała się przewodnią wolą waszego życia.
Fragment eseju filozoficznego Komory 7 – Cel Osobisty
WingMakers
Neruda udał się do swojego biura gdzie zastał Samantę czekającą na jednym z foteli stojących przy biurku, jej twarz była mieszanką niepokoju i nadziei.
„Jak poszło?” zapytała, próbując brzmieć spokojnie.
„Zostajesz w projekcie,” uśmiechnął się, „ale pod warunkiem, że nie przeprowadzimy żadnych sesji RV z Rasą Centralną.”
„To polecenie Piętnastki?”
„Tak.”
„Coś jeszcze?” dopytywała Samanta.
„Musisz porozmawiać z Bransonem,” odparł. „Nie jestem pewien czy mogę ci coś więcej powiedzieć.”
„Byłeś w tarapatach, mam rację?”
„Tak.”
„Przepraszam, że wciągnęłam cię w to całe bagno,” powiedziała. „Czy jest cokolwiek, co mogę nadal robić?”
Neruda usiadł przy biurku i spojrzał na lampę, oparł się na fotelu, po czym spojrzał na Samantę. Ubrana była w białe spodnie i błękitną bluzkę. Jej czerwone włosy były spięte do tyłu.
„Po prostu porozmawiaj z Bransonem i trzymaj się z dala od Rasy Centralnej,” odparł Neruda. „To wszystko. Przecież możesz to zrobić, mam rację?”
„Tak, ale jak pozostali przyjmą tę wiadomość?”
„Nie martw się o nich,” odpowiedział Neruda. „Decyzje Piętnastki – mimo, że nie zawsze są rozumiane – zawsze są respektowane.”
„Ale czy nie obrażą się na mnie, że wróciłam do projektu?”
„Nie, oczywiście, że nie,” odpowiedział Neruda. „Jesteś RV... specjalistą. Wszyscy zaangażowani w ten projekt wiedzą, że posiadasz swego rodzaju specjalne połączenie z twórcami miejsca ETC, więc nie martw się o to.”
„Ok,” odparła spokojnie. „Skąd jednak mamy pewność, że to Rasa Centralna stworzyła miejsca ETC?”
Neruda poczuł jak jego umysł przełącza się na jakąś wewnętrzną falę. Czuł jak niewidzialny przypływ odciąga go coraz bardziej od bezpiecznego brzegu. „Proszę zaufaj mi w tej sprawie, po prostu porozmawiaj z Bransonem.”
Oderwał kawałek kartki ze swojego notatnika i zaczął pisać.
UMIEŚCILI CIĘ W PRZESŁONIE 5 NA OKOŁO 2 TYGODNIE. NIE MOGĘ Z TOBĄ ROZMAWIAĆ NA TE TEMATY – BIURO JEST NA PODSŁUCHU – WIĘC WSZYSTKO SŁYSZĄ. PRZEPRASZAM.
Podał zapisek Samancie, a ta szybko go przeczytała. Na jej twarzy pojawiło się uczucie zakłopotania, gdy tylko stała się świadoma powagi sytuacji w jakiej się znajduje.
„A więc w porządku,” powiedziała. „Porozmawiam z Bransonem. Dzięki za twoją wszelką pomoc.”
„Nie ma za co.”
Samanta wstała. „Muszę z tobą porozmawiać,” przekazała bezgłośnie ruchami ust do Nerudy.
Neruda kiwnął porozumiewawczo głową. „Do zobaczenia później, Samanto.”
„Jeszcze raz dziękuję,” dodała.
Opuściła biuro sfrustrowana utratą swojej wolności, lecz jednocześnie zadowolona z faktu pozostania w projekcie i zachowania pamięci w takim stanie, w jakim była obecnie.
* * * *
Przebudziło go pukanie do drzwi. Neruda spojrzał na zegarek stojący obok łóżka, nie będąc pewien czy nadal śni czy to rzeczywistość. Było kilka minut po 1 w nocy i luminescencyjna tarcza zegarka upewniła go, że to rzeczywistość. Jego intuicja przeszła w tryb ostrzegawczy, próbując wyczuć któż to mógł pukać do drzwi.
Pośpiesznie nałożył szlafrok i zszedł na parter do drzwi wejściowych, gdzie ujrzał czekający za drzwiami zaciemniony kontur postaci. „Samanto, słyszę cię,” zawołał. „Daj mi jeszcze tylko kilka sekund na wyłączenie systemu ochrony.”
Neruda wcisnął kilka klawiszy, po czym otworzył drzwi, w których pojawiła się zakłopotana twarz Samanty. Jej oczy były czerwone od płaczu. „Co się stało?” zapytał, obejmując ją ramieniem i wprowadzając do środka.
Jakby kompletnie załamana, wtuliła się w niego i zaczęła płakać. Neruda wciąż stał i próbował zapewnić jej wsparcie, jednocześnie zerknął na ulicę i sąsiedztwo, aby zorientować się czy ktoś ich obserwuje. Wydawało się być pusto, poczuł się więc bezpieczniej i pozostał przy wejściu, wciąż ją obejmując podczas jej niekontrolowanego płaczu.
„Proszę powiedz mi, co się stało.”
„Przepraszam... ja... przepraszam, że wtargnęłam do ciebie... w taki sposób,” powiedziała, puszczając go i kierując się w stronę krzesła w pokoju gościnnym. „Mogę usiąść na chwilę?”
„Oczywiście,” powiedział. „Przynieść ci coś?”
„Może chusteczkę higieniczną... albo dwie.”
„Nie ma sprawy, zaczekaj moment.”
Neruda udał się do kuchni i wziął kilka chusteczek higienicznych z apteczki oraz nalał wody do szklanki. Kiedy wrócił do pokoju, Samanta siedziała na krześle i wpatrywała się w sufit, a łzy spływały jej po policzkach.
„Co się stało?” zapytał Neruda podając jej chusteczki i stawiając szklankę wody na stojącym przed nią stoliku do kawy.
„Dzięki,” odparła, wycierając nos. „Miałem dzisiejszego wieczoru gościa.”
„Kogo?” zapytał Neruda, wiadomość ta wstrząsnęła nim niczym świeża dawka kofeiny.
„Zanim tobie powiem, czy... czy twój dom jest podłączony – chodzi mi o to, czy możemy rozmawiać?”
„Tak, możemy tutaj rozmawiać. Już wiedzą, że tutaj jesteś.”
„Czy EITS może przechwycić naszą rozmowę nawet w twoim domu?”
„Może ono przechwycić słowa wypowiadane przez ciebie.”
„Masz na myśli, że mam inny implant niż ty?” spytała.
„Mój był wszczepiony dziewiętnaście lat temu, jeszcze zanim dysponowaliśmy technologią transmisji rezonansu BP.”
„Czyli ponownie mam problem.” Jej twarz wyglądała na kompletnie zrozpaczoną. „A więc mogą oni słyszeć tylko to, co ja mówię?”
Kiwną potwierdzająco głową. „Już wszystko w porządku Samanto, ale jeśli nie masz nic przeciwko, zanim zaczniesz swoją opowieść, pozwól mi szybko narzucić jakieś ubranie i zaparzyć kawy. Ok?”
„Ok, nie ma sprawy. Będę miała chwilę czasu, aby się pozbierać.”
Neruda zaparzył trochę świeżej kawy, po czym ubrał jeansy, biały sweter i szybko założył swojego Rolexa. Przemył pośpiesznie twarz chłodną wodą i poprawił włosy. Pięć minut później nalał Samancie kawę. „To w gruncie rzeczy bezkofeinowa, więc nie martw się,” poinformował, podając jej filiżankę z kawą.
„W gruncie rzeczy bezkofeinowa? Czyli znaczy się, że jest kofeinowa, ale nie dla ciebie,” powiedziała, z wysiłkiem uśmiechając się.
„Miałaś opowiedzieć mi o twoim gościu...” przypomniał ignorując jej komentarz i siadając na stojącym naprzeciwko niej krześle.
„Możemy rozmawiać? Jesteś pewien?” zapytała Samanta.
„Znak grafiki zadań EITS, możemy rozmawiać... przynajmniej przez najbliższe dziesięć minut.”
„Powiedziałeś wcześniej, że już wiedzą o moim tu przybyciu, jak więc mogą to wiedzieć skoro EITS nie znajduje się w naszym zasięgu?”
„ACIO posiada dwadzieścia osiem satelit, które tworzą system EITS, tylko dziewięć z nich posiada zaktualizowaną technologię transmisji rezonansu i najbliższy z takich satelitów znajduję się teraz jakieś dziesięć minut od zasięgu przechwycenia rozmowy.”
„Jak? Chodzi mi o to... skąd możesz być tego tak dokładnie pewien?”
„Pamiętasz, że mam fotograficzną pamięć?” wyjaśnił Neruda.
„To musi być świetne,” zaśmiała się nerwowo.
„Samanto powiedz mi, co się stało.”
Wzięła łyk kawy i wykonała głęboki wydech. „Przebywałam wieczorem w mojej sypialni... było około godziny dziewiątej i zdecydowałam się usiąść do medytacji po ciężkich wydarzeniach dnia.”
Zamknęła oczy jakby oglądała coś na swoim ekranie wewnętrznym. „Zaraz po tym jak usiadłam i zaczęłam próbować redukować napięcie mojego ciała, niespodziewanie ujrzałam światło... światło o zielono-żółtej barwie przesuwające się po moim ciele. Sytuacja ta przypominała tę, w której słońce zachodzi za chmurę, no wiesz, kiedy przesuwa się po tobie cień i czujesz tego różnicę, lecz jednocześnie widzisz, że chmura zasłaniająca słońce znajduje się w dużej oddali od ciebie.”
Neruda przytaknął porozumiewawczo głową. „Ujrzałaś to światło oczami, czy raczej czułaś je w sobie?”
„Właściwie to, obie rzeczy naraz. Czułam, że źródło światła jest mi znajome, ale jednocześnie wiedziałam, iż dociera ono z niezwykle dużej odległości. Widziałam jak wchodzi ono w interakcję z moim umysłem. Było to bardzo delikatne i spokojne doświadczenie.”
Samanta pochyliła się do przodu, postawiła filiżankę kawy na blacie stołu i podwinęła pod siebie nogi. Jej twarz była lekko opuchnięta i czerwona. „Następnie światło to przejęło w jakiś sposób mój umysł i zaczęło... ponownie mnie podłączać... lub podłączać moją pamięć.”
„W jakim sensie?” zapytał Neruda, nachylając się do przodu.
„Światło to było jak kanał... albo portal. Wytwarzało przyciąganie magnetyczne i albo ja w nią weszłam albo ona we mnie... nie jestem dokładnie pewna jak było–”
„Nią?” zapytał zdziwiony Neruda.
„To była istota,” odparła. „Inteligencja...”
„Posiadała jakiś kształt?” zapytał Neruda.
„Niezupełnie, ale czułam jej obecność i ogromnie mnie to przestraszyło.”
„Dlaczego?”
„Nie wiem,” odparła. „Ja... odbywałam już wcześniej medytacje, podczas których czułam… lub... lub przynajmniej widziałam światła, ale nigdy nie doświadczyłam sytuacji, w której światło przekształciłoby się w coś, co posiada inteligencję.”
„W jakim sensie posiadało inteligencję?”
„Istota ta zrekonstruowała moje wspomnienia sesji RV z Rasą Centralną.” Samanta pozwoliła słowom zawisnąć w powietrzu na kilka sekund, w tym czasie wzięła łyk kawy. „Dysponuję teraz pełnym zakresem wspomnień z moich doświadczeń, nawet bardziej szczegółowo niż przed MRP.”
„Ale jak?” zapytał Neruda, zdając sobie sprawę, że jego pytanie zabarwione jest nutą niedowierzania.
„Nie wiem jak, ale się stało. Pamiętam wszystko tak jakby miało miejsce przed chwilą. Jest nawet coś jeszcze,” dodała, a jej głos nagle zszedł do szeptu. „Inteligencja ta aktywowała wszystkie moje doświadczenia jakie z nimi miałam, wliczając w to zdarzenie kiedy byłam skanowana w pierwszej pieczarze i... to, kiedy straciłam świadomość próbując połączyć się z urządzeniem naprowadzającym.”
„I?”
„Wiem więcej o planach twórców miejsc ETC,” powiedziała Samanta. „Ale nie wiem czy powinnam komukolwiek o tym mówić.”
„Dlaczego?”
„Ponieważ Piętnastka będzie chciał pozbawić mnie wszystkich moich wspomnień, jeśli nie życia,” odpowiedziała, a z jej oczu popłynęły łzy. Wytarła kąciki oczu chusteczką. „Nie mam, co do tego wątpliwości.”
„Dlaczego?”
„Ponieważ wiem zbyt wiele i z jakiegoś powodu, twórcy tego miejsca osadzili coś w moim wnętrzu, czego używają do kontaktu ze mną... albo... albo aktywowali mnie do zrobienia pewnych rzeczy.”
„Czego?”
„Popatrz,” wyszeptała, „powiedziałeś, że mamy dziesięć minut zanim EITS wejdzie w nasz zasięg. Jestem kompletnie przerażona. Nie wiem, komu innemu mogę zaufać... poza tobą.”
„EITS może przechwycić tylko twój głos,” powiedział, zerkając na zegarek. „Pozwól mi zadawać pytania, a ty potem możesz napisać odpowiedź lub kiwnąć głową na tak lub nie. Ok?”
„I jesteś pewien, że nie ma żadnych innych urządzeń podsłuchowych w twoim domu?”
„Jestem pewien.”
„Ok. Powiem tobie, ale tylko jeśli zgodzisz się zachować tę rozmowę wyłącznie pomiędzy nami. Ok?”
„Zgoda,” odparł.
Neruda wstał, aby zebrać myśli. W jednym z narożników dość obszernego pokoju gościnnego, na tle jednoczęściowego dużego okna, rysował się kształt dużego pianina. Jedna ze ścian pokoju wbudowany miała kącik z kominkiem, wykładany płytkami w kolorze piasku, w którego kierunku zaczął chodzić w tę i z powrotem.
W pewnej chwili zatrzymał się i wrócił do Samanty. „A więc, światło wniknęło w twoje ciało i reaktywowało wszystkie wspomnienia odnoszące się do twoich interakcji z miejscem ETC, sesjami RV z Rasą Centralną oraz z urządzeniem naprowadzającym. Dobrze mówię?”
Samanta kiwnęła potwierdzająco głową, po czym wydmuchała nos.
„Odczuwałaś, że zostałaś podłączona do zdalnego źródła, które mogłabyś określić jako typowa technologia, czy raczej, że miałaś do czynienia z mocą twórców miejsca ETC?”
Twarz Samanty zamarła na kilka sekund, jakby rozważała pytanie Nerudy wewnątrz własnego umysłu. W końcu ponownie kiwnęła potwierdzająco głową, ale dała też znak, że chce mu coś napisać. Neruda podał jej długopis i notatnik z pobliskiego biurka. Napisała coś i podała notatnik Nerudzie, wskazując na swój komentarz.
NIE BYŁA TO ANI TECHNOLOGIA ANI MOC; TO BYŁA INTELIGENCJA ZE SPECYFICZNYM CELEM AKTYWACJI MOJEJ PAMIĘCI.
Neruda kiwnął porozumiewawczo głową. „Czyli rozumiem, że inteligencja ta jedynie reaktywowała twoje wspomnienia... ona... ona nie przekazała tobie żadnych swoich własnych komunikatów?”
Samanta spojrzała na Nerudę i kiwnęła na tak.
„Jednakże,” kontynuował, „pomimo tego, że twoje wspomnienia zetknięcia z urządzeniem naprowadzającym pozostały nienaruszone, to w jakiś sposób dostarczyły ci one poszerzonego wglądu w plany twórców miejsca ETC. Dobrze rozumuję?”
Kiwnęła potwierdzająco.
„Czy wiesz, jaki cel stoi za miejscem ETC?”
Potrząsnęła głową i zaczęła coś pisać, po czym podała notatnik Nerudzie. On wziął go i zaczął chodzić, czytając na głos.
NIE JESTEM PEWNA, ALE NIE JEST TO BROŃ. MIEJSCE TO MA COŚ DO ZROBIENIA ZE WZROSTEM ŚWIADOMOŚCI PLANETY.
Wrócił na swoje miejsce i spojrzał Samancie w oczy. „Czy wiesz, w jaki sposób ma ono tego dokonać?”
Zaczęła pisać.
NIE JESTEM DO KOŃCA PEWNA, ALE WSZYSTKIE 7 MIEJSC ETC UJĘTE RAZEM TWORZY SWEGO RODZAJU STRUMIEŃ DANYCH, KTÓRY PODNOSI WIBRACJĘ MOLEKULARNĄ PLANETY ORAZ KAŻDEGO, KTO NA NIEJ PRZEBYWA. OWY STRUMIEŃ DANYCH MODYFIKUJE STRUKTURĘ DNA NIE TYLKO LUDZI, ALE TAKŻE CAŁEGO ŻYCIA NA PLANECIE. ZAPROJEKTOWANO TO W CELU UMOŻLIWIENIA NAM DOKONANIA W 21 WIEKU PRZEŁOMOWEGO ODKRYCIA.
Kiedy czytał notatkę, jego usta poruszały się niemalże niezauważalnie. „Światło to, lub inteligencja, jak to określiłaś, pochodzi od twórców miejsca ETC?”
Samanta kiwnęła potwierdzająco głową.
„I wiesz o tym, ponieważ reaktywowała ona twoje wspomnienia. Czy są jeszcze inne powody, dlaczego tak uważasz?”
Ponownie dała twierdzący znak głową i zaczęła pisać.
PRZYPUSZCZAM, ŻE ZOSTAŁO TO WE MNIE UMIESZCZONE WTEDY, GDY SKONTAKTOWAŁAM SIĘ Z URZĄDZENIEM NAPROWADZAJĄCYM, ALE CZUJĘ JAKBY POCHODZIŁO TO Z NIEWYOBRAŻALNIE DUŻEJ ODLEGŁOŚCI. CZUĆ EMANUJĄCĄ Z TEGO STAROŻYTNOŚĆ. CZUĆ EMANUJĄCĄ Z TEGO WIECZNOŚĆ. CZUĆ JAKBY EMANUJĄCEGO Z TEGO BOGA.
Neruda kiwnął porozumiewawczo głową po przeczytaniu notatki. „Czy wiesz, w jaki sposób zlokalizować pozostałe sześć miejsc ETC?”
Samanta przytaknęła, ale po chwili wykonała ruch dłonią jakby wymazywała coś z powietrza. Zaczęła pisać z gwałtownym poruszeniem.
NIE WIEM JAK ZLOKALIZOWAĆ MIEJSCA, ALE WIEM, ŻE TO NIE BĘDZIEMY TYMI, KTÓRZY JE ODNAJDĄ.
Gdy tylko przeczytał notatkę, na jego twarzy momentalnie pojawiło się zamyślenie. „Ktoś jeszcze zamierza dokonać odkrycia?” zapytał Neruda, a jego głos przybrał ton zdziwienia.
„Tak,” odpowiedziała, jej dłoń powędrowała do ust jakby chciała odzyskać wypowiedziane słowo. Neruda dał jej znak, aby się nie przejmowała, upewniając ją, że nie była to duża wpadka.
„Czy wiesz, kto to będzie?”
Kiwnęła przecząco głową.
„Ale jesteś całkowicie pewna, że to nie ACIO odkryje pozostałe miejsca?”
Potwierdziła kiwnięciem głowy.
Neruda westchnął i usiadł na krześle naprzeciwko Samanty.
„Mówisz mi teraz,” zaczął, przesuwając dłoń po swoich włosach, „że masz całkowitą pewność, iż ACIO nie odkryje pozostałych sześciu miejsc, zanim nie zrobi tego ktoś inny. Czy dobrze to zrozumiałem?”
Przytaknęła, a na jej twarzy pojawiła się oznaka frustracji na fakt, iż nie może tego wytłumaczyć używając głosu. Zaczęła więc ponownie pisać.
ODKRYCIE TO BYŁO STARANNIE ZAPLANOWANE, POCZYNAJĄC OD INDIAN ANASAZI, KTÓRZY JAKO PIERWSI DOKONALI ODKRYCIA. MY ODGRYWAMY BARDZO ISTOTNĄ ROLĘ, ALE ISTNIEJE KTOŚ JESZCZE, KTO POSIADA WIEDZĘ JAK UZYSKAĆ DOSTĘP DO POZOSTAŁYCH MIEJSC. NASZĄ ROLĄ – MAM NA MYŚLI ROLĘ ACIO – JEST ODNALEŹĆ INNYCH, KTÓRZY POMOGĄ NAM ODNALEŹĆ POZOSTAŁE SZEŚĆ MIEJSC.
Neruda nie wytrzymał w połowie czasu oczekiwania, aż skończy i stanął za nią czytając przez jej ramię, gdy jeszcze pisała. Kiedy skończyła wrócił na swoje krzesło i usiadł z frustracją.
„Nigdy nie uda nam się przekonać Piętnastki, aby ujawnić to odkrycie poza ACIO,” powiedział z zawodem Neruda. „Nie chce on, aby nawet NSA wiedziało cokolwiek istotnego o odkryciu, nie mówiąc już o opublikowaniu czegokolwiek w magazynie naukowym. Czy wiesz cokolwiek na temat tego, kim ta postronna osoba może być?”
Samanta opuściła wzrok i pokazała wymowny wyraz twarzy oznaczający brak odpowiedzi.
„Będzie to osoba czy organizacja?” zapytał.
Kiwnęła głową na boki i bezgłośnie wypowiedziała ustami, „Nie jestem pewna.”
„Napisz mi, dlaczego jesteś przekonana, że pozostałe sześć miejsc będzie odkryte przez osobę lub... jakąś grupę spoza ACIO?”
Gdy tylko Neruda skończył ostatnie słowo, natychmiast wzięła się do pisania. Niekiedy zatrzymując się na moment, pisała przez około minutę, po czym podała notatnik Nerudzie.
JEDNO Z MOICH NAJBARDZIEJ ŻYWYCH, ODZYSKANYCH WSPOMNIEŃ DOTYCZY DZIEWCZYNY – MA ONA OKOŁO PIĘTNASTU MOŻE SZESNASTU LAT – KTÓRA POSIADA ZDOLNOŚĆ ODNALEZIENIA I AKTYWOWANIA TYCH MIEJSC W SPOSÓB, KTÓREGO NIE ROZUMIEM. MUSI TO BYĆ JAKOŚ POWIĄZANE Z JEJ UMYSŁEM. JEST TO COŚ, Z CZYM SIĘ URODZIŁA. POCHODZI ONA Z RASY CENTRALNEJ.
OSOBA TA JEST JEDNYM Z PIERWOTNYCH TWÓRCÓW TYCH MIEJSC, ALE TERAZ ŻYJE W LUDZKIM CIELE. JEJ TWARZ NIE PRZYPOMINA MNIE SAMEJ. JEDNAK JEST ONA OSOBĄ, KTÓRA OTWORZY TE MIEJSCA. NIE SĄDZĘ, ABY JUŻ TERAZ MIAŁA ONA ŚWIADOMOŚĆ SWOJEJ ROLI. MUSIMY JĄ ODNALEŹĆ. JESTEM TEGO PEWNA. BEZ NIEJ NIGDY NIE UZYSKAMY DOSTĘPU DO POZOSTAŁYCH MIEJSC, A BEZ POZOSTAŁYCH MIEJSC, TECHNOLOGIA TA NIGDY NIE BĘDZIE FUNKCJONOWAŁA W SPOSÓB, W JAKI ZOSTAŁA DO TEGO ZAPROJEKTOWANA.
Neruda przeczytał notatkę i spojrzał do góry. „Jak zlokalizujemy tę dziewczynę?”
Samanta wzruszyła bezsilnie ramionami.
„Nie masz żadnego pomysłu?”
Kiwnęła głową, napisała szybką notatkę i podała ją Nerudzie.
WSZYSTKO TO JEST ZORKIESTROWANE. UDA SIĘ TO, JEŚLI UDOSTĘPNIMY WIEDZĘ O MIEJSCU ETC NA ZEWNĄTRZ. W JAKIŚ SPOSÓB DZIEWCZYNA TA POJAWI SIĘ, KIEDY USŁYSZY O ODKRYCIU.
Tym razem to Neruda potrząsnął głową. Spojrzał na Samantę. „Nie ma sposobu, aby odkrycie to ujrzało światło dzienne. Szanse, że Piętnastka mógłby dokonać autoryzacji czegoś takiego są zerowe. Nierealne. Czy istnieje możliwość, że dziewczyna z twoich wspomnień dotyczy czegoś innego?”
Samanta kiwnęła przecząco głową i zmarszczyła brwi na sugestię, że mogłaby się mylić.
„Opisz mi raz jeszcze źródło tej wizji czy też wspomnienia,” poprosił Neruda, siadając na swoje krzesło i biorąc łyk kawy.
Samanta natychmiast zaczęła pisać.
WIZJA TA ZOSTAŁA UMIESZCZONA W MOIM UMYŚLE PRZEZ URZĄDZENIE NAPROWADZAJĄCE, KIEDY AKTYWOWALIŚMY JE W PIERWSZEJ PIECZARZE. WIDZIAŁAM TĘ DZIEWCZYNĘ BARDZO WYRAŹNIE i WYGLĄDAŁA ONA CAŁKOWICIE JAK CZŁOWIEK, ALE PRZEKAZANO MI, IŻ JEJ DUSZA JEST NIEWYOBRAŻALNIE STAROŻYTNA ORAZ, ŻE BYŁA ONA JEDNYM Z PIERWOTNYCH PLANISTÓW MIEJSC ETC. BĘDZIE ONA OSOBĄ, KTÓRA DOKONA AKTYWACJI TEGO SYSTEMU. POTRZEBOWALI ONI, ABY JEDEN Z ICH WŁASNYCH ARCHITEKTÓW INKARNOWAŁ SIĘ JAKO CZŁOWIEK W CELU AKTYWOWANIA SYSTEMU. ZADANIE TO MUSI BYĆ WYKONANE, ŻE TAK POWIEM, OD WEWNĄTRZ.
Neruda dopytywał o szczegóły. „Uważasz, że istoty te... twórcy siedmiu miejsc... zamierzają odkrycie to upublicznić... uczynić je wydarzeniem publicznym?”
Kiwnęła potwierdzająco głową.
„Jednak twoje wspomnienia nie zawierają informacji odnośnie tego, jak do tego doprowadzą?”
Samanta ułożyła usta formując słowo „nie” i kiwnęła powoli głową na znak braku takich informacji.
„Czy potrafisz wyczuć, jak dalekiej przyszłości dotyczyła twoja wizja? Chodziło o miesiące, lata, dekady?”
Szybko napisał coś i podała to Nerudzie.
TOWARZYSZY MI UCZUCIE JAKBY MIAŁO SIĘ TO STAĆ W CIĄGU ROKU, MOŻE DWÓCH, NIE JESTEM PEWNA.
„Czy masz jakiekolwiek przeczucie, czym może być wspomniane przełomowe odkrycie?”
NIE JESTEM PEWNA, ALE MA ONO COŚ DO WYKONANIA W KWESTII OGROMNEGO SKOKU LUDZKOŚCI. SKOK TEN DOTYCZY JEDNOCZEŚNIE GENETYKI I DUCHOWOŚCI. MAM SILNE WRAŻENIE, IŻ ZREWOLUCJONIZUJE ON NAUKĘ ORAZ RELIGIĘ.
„Samanto, mamy więc ogromy problem. Muszę poinformować o tym Piętnastkę dziś rano. Nie mam wyjścia–”
Samanta wstała i rzuciła się w drugą stronę pokoju. Była wściekła i nie ukrywała tego. Odwróciła się i podeszła z powrotem stanąwszy kilkanaście centymetrów przed krzesłem Nerudy. Patrzył jak bezgłośnie formuje usta w dwukrotnie powtórzone słowa „obiecałeś!”.
„Wiem,” powiedział, „ale nie byłem świadom powagi sytuacji na tyle jak ma to miejsce teraz. Przepraszam Samanto. Naprawdę przepraszam cię, ale nie mam innego wyjścia.”
Samanta ponownie usiadła, chwyciła długopis i notatnik, po czym zaczęła pisać niczym uwięziony męczennik do swego kata.
JEŚLI POWIESZ PIĘTNASTCE, TO NIE TYLKO ODSUNIE MNIE OD PROJEKTU, ALE MOŻE TEŻ USUNĄĆ MNIE W OGÓLE Z ACIO. OBIECAŁEŚ NIE WYJAWIAĆ TEGO NIKOMU INNEMU!
„Samanto, nie mogę pozostać cicho w tej kwestii,” powiedział. „Wystawiasz bezpieczeństwo projektu i ACIO na ryzyko. Albo uważasz, że odkrycie to powinno być opublikowane i odtajnione światu, albo nie. Nie da się stanąć po środku.”
Zaczęła pisać, zatrzymała się, po czym przeczytała, co właśnie napisała. Zamknęła oczy i oparła się na krześle. Jej twarz drżała od zakłopotania. Z jej oczu zaczęły wypływać łzy, niemniej jednak ponownie zaczęła pisać ocierając oczy i policzki chusteczką.
NIE ZAMIERZAM POWIEDZIEĆ O TYM NIKOMU INNEMU OPRÓCZ CIEBIE. ZDAJĘ SOBIE SPRAWĘ Z RYZYKA, JAKIE BYM PODJĘŁA, JEŚLI ZDECYDOWAŁABYM SIĘ NA OPUBLIKOWANIE TEJ HISTORII. NIE MAM NA TO ODWAGI... JEDYNE, CO MOGĘ POWIEDZIEĆ, TO ŻE NIE POTRAFIŁABYM TEGO ZROBIĆ. SĄDZĘ, ŻE TO TWÓRCY TYCH 7 MIEJSC ORKIESTRUJĄ CAŁĄ TĘ SERIĘ ZDARZEŃ. JA JESTEM TYLKO ŁĄCZNIKIEM, NIE SKAZUJ MNIE! POTRZEBUJĘ TWOJEJ POMOCY, OCHRONY, PORADY. COKOLWIEK TO BĘDZIE. PROSZĘ, POMÓŻ MI!
Spojrzał na nią, gdy zamknęła właśnie oczy, aby wydmuchać nos. Nawet w tak załamanym stanie jej twarz utrzymywała królewską rozwagę i wdzięk, co budziło jego podziw. Poczuł braterską miłość do jej osoby. Coś, czego nie potrafił dokładnie wyjaśnić, ani też się tego wyprzeć. „Jeśli chcesz abym tobie pomógł, to nie możesz oczekiwać abym kłamał w twojej sprawie. Nie mogę tego zrobić.”
Samanta kiwnęła głową na znak zgody. Na jej twarzy pojawił się maleńki przebłysk nadziei.
„Jeśli powiem Piętnastce prawdę, to nasza jedyna nadzieja w tym, iż przekona się, że to nie my będziemy tymi, którzy upublicznią to odkrycie. A jedyną drogą, aby udało nam się go o tym przekonać jest nasze własne o tym przekonanie. Czy jesteś tego pewna?”
Samanta nie odzywała się przez kilka sekund. Spojrzał na notatnik niepewna co napisać, po czym chwyciła długopis:
JESTEM PRZEKONANA, ŻE KTOŚ DOPROWADZI DO UPUBLICZNIENIA TEGO ODKRYCIA I JESTEM TEŻ PRZEKONANA, ŻE NIE JA BĘDĘ TĄ OSOBĄ. TO WSZYSTKO, CO MOGĘ POWIEDZIEĆ.
„Zatem kto? Kto mógłby to upublicznić?” zapytał Neruda poważnym tonem. „Nie McGavin. Na pewno też nie Piętnastka. Musiałby być to ktoś, kto dokonałby dezercji. Nie ma innej opcji. A jeśli zachowamy to dla siebie, to osobą tą musiałabyś być ty albo ja. I... i ty właśnie powiedziałaś, że tego nie zrobisz. Czyli zostaję ja...”
Samanta dawała znaki rękoma jakby wskazując, żeby się zatrzymał. Ponownie zaczęła pisać, jej intensywność nasilała się niczym krążący po spirali jastrząb.
DOŚWIADCZAM SILNEGO UCZUCIA, ŻE ODKRYCIE TO JEST EKSTREMALNIE WAŻNE DLA PLANETY, MIMO ŻE NIE POTRAFIĘ WYJAŚNIĆ DLACZEGO. INFORMACJA TA MUSI BYĆ UPUBLICZNIONA. ARTEFAKTY TYCH MIEJSC ZAWIERAJĄ W SOBIE COŚ, CO JEST KATALIZATOREM DLA LUDZKOŚCI. MOIM PRZEZNACZENIEM JEST DOSTARCZYĆ TĘ WŁAŚNIE WIADOMOŚĆ. MUSISZ MI POMÓC. NIE POTRAFIĘ SAMODZIELNIE WPŁYNĄĆ NA UMYSŁ PIĘTNASTKI.
Neruda przeczytał dwukrotnie notatkę, opóźniając swoją odpowiedź. Widział przed sobą tylko jedno wyjście i niewyobrażalnie go ono przestraszyło. Nie mógłby on doprowadzić do publicznego ujawnienia odkrycia pozostając we współpracy z Grupą Labiryntu. Musiałby zdezerterować. Nie było innej możliwości.
„Jeśli przedstawię ten problem Piętnastce i bazując na twojej wizji poprę publiczne ujawnienie odkrycia to pomyśli, że oszalałem; bez względu na to jak bardzo szanowanym RV jesteś. Jedyną pomoc, jaką mogę tobie zaproponować, to przedstawienie Piętnastce doświadczenia, którego doznałaś i powodu twojej u mnie wizyty, oraz pomoc w zbagatelizowaniu w jego oczach całego tego zajścia. To da nam trochę czasu oraz sposobność deszyfracji części materiałów z dysku optycznego. Może natrafimy na coś, co podniesie wiarygodność twojej wizji.”
Samanta zaczęła pisać zanim Neruda skończył zdanie. Podrzuciła mu nową notatkę z lakonicznością, która go zaskoczyła. Wstała, wyszeptała „dobranoc” i wybiegła w stronę drzwi zanim Neruda mógłby ją zatrzymać. Przeczytał jej zapisek z uczuciem obawy przeszywającym jego ciało.
CZYLI MAM WYJŚĆ NA IDIOTKĘ. MOJA WIARYGODNOŚĆ ZOSTANIE PODKOPANA W CELU ZACHOWANIA TWOJEJ WŁASNEJ. DZIĘKI ZA TWOJĄ POMOC. SPODZIEWAŁAM SIĘ CZEGOŚ WIĘCEJ.
Odgłos ruszania samochodu sprzed domu poderwał Nerudą na równe nogi. Zdążył jedynie zobaczyć jak się oddala, a serce jego doświadczyło upadku, jakiego nie odczuł od wielu lat. Nie był do końca przekonany czy dokonał właściwego wyboru. Wiedział, że musi porozmawiać rano z Piętnastką, jak również, że musi rozważnie przeanalizować, z jaką dokładnością zrelacjonuje mu to, co dziś usłyszał.
Neruda wziął kawę oraz zebrał chusteczki, które Samanta starannie umieściła na podstawce. Wyobrażał sobie jak musi czuć się teraz sfrustrowana i przestraszona. Ale czuł się tak samo w potrzasku jak ona, może nawet bardziej, jako że był jedyną osobą, która mogłaby doprowadzić do upublicznienia projektu Starożytna Strzała. Gdzieś w głębi serca, pod wszelkim niepokojem, wiedział, że droga ta jest mu pisana i że jego życie uległo właśnie nieodwracalnej zmianie.
Wcisnął przycisk wybierania numeru na telefonie, po czym usłyszał charakterystyczny sygnał nośny mówiący mu, że ponownie znalazł się w Przesłonie 5. Nie cierpiał skuteczności Evansa i jego technologii. Podszedł do terminala komputerowego sprawdzić pocztę. David przesłał mu wiadomość o przełomie, jaki udało się im zrobić. Promyk nadziei pojawił się na jego twarzy, kiedy czytał kolejny raz z rzędu jeden z komentarzy Davida.
ZNALEŹLIŚMY PUNKT DOSTĘPU SKŁADAJĄCY SIĘ Z MAKSYMALNIE 23 ZNAKÓW CZEGOŚ, CO PRZYPUSZCZAMY JEST 52 ZNAKOWYM ALFABETEM. PUNKT DOSTĘPU MA FORMĘ INTERAKTYWNEGO HASŁA. JESTEŚMY NA DOBREJ DRODZE.
Umysł Nerudy nie potrafił skoncentrować się na wiadomości od Davida, mimo że poczuł pewną ulgę z poczynionego postępu. Myślał tylko o Samancie i tym, jak mógłby wyjaśnić Piętnastce to, co mu powiedziała. Wiedział, że Samanta teraz sama dla siebie była najgorszym przeciwnikiem, gdyż zdolna była do wszystkiego. Być może również on sam.