Sekretny Język
Noc w łóżku,
 oczy zamknięte, uszy otwarte,
 przysłuchiwanie się sekretnemu życiu tętniącemu za moim oknem.
 Liturgia nocy.
 Dźwięki i rytmy 
 żwawo poruszających się świerszczy
 przekazujących swoje świadectwo drzewom, które górują nad
 miejscowym kościołem na podobieństwo wielkich bram zwieńczonych łukami
 wyrzeźbionych przez rzymskie dłonie.
 Zawiły język maleńkich zwierząt
 rozprzestrzeniający się poprzez nocne powietrze
 wytrwale utrzymuje mój stan fascynacji.
 Jak mam zasnąć pozostając bez tłumacza?
 Gdybym tylko dowiedział się o czym one mówiły.
 Mógłbym ponownie zasnąć.
 
 Pragnienie Światła
Słońce przemieszcza się po dachu nieba
 z cierpliwością żółwia.
 Krążąc nieustannie między czarnym korytarzem
 przybycia i odejścia.
 Księżyc potrafi spowodować zmianę
 i przedziurawić pewną siebie ciemność.
 Słabsza siostra słońca
 wypływa z niej światło nawet wówczas gdy skurczy się
 do postaci fluoroscencyjnej szczeliny.
 Czarne niebo niczym mnisi kaptur opuszczony
 nad gwiazdy o przymrużonych oczach.
 Kapitanowie zagubili się,
 rzuceni w rozciągającą się
 ciemną jaskinię zodiaku.
 Ten milczący busz, gdzie
 światło jest wyrwane z korzeniami i odrzucone poza 
 tętno życia niczym zmęczony, nierówno chodzący zegar.
 Marzy on o świetle słonecznym przechodzącym po nim tak,
 aby mógł podążyć za nim niczym pasożyt.
 Znużony włóczeniem się w poczuciu braku
 chce żyć prędkością światła i odczuwać jego bezpośredniość.
 Chcąc pozostać żywym w latach świetlnych,
 a nie w jakiejś bezczynnej wieczności.
 Pragnąc, aby przeszywający ból życia
 był cechą otępionych, nie odczuwających peryferii starodawnej przestrzeni.
 Ciemność kroczy za światłem jak niestrudzony
 wicher spadający na uschłe, pozbawione korzeni rośliny.
 Tym niemniej zawsze ma miejsce wrażenie jakoby przerastała ona ludzi
 jeśli nie byłoby światła.
  
      
